Rodzicielka
oddała mi chłopca, a ja spojrzałam na niego. Czułam ciepło
widząc spokój na jego twarzy. Przytuliłam go i miałam ochotę
rozpłakać się. Nie wyobrażałam sobie jak ja mogłam chcieć go
oddać. Michał na pewno też go pokocha.
Wróciłam
do pokoju i chwyciłam komórkę. Napisałam do chłopaka SMSa:
Wróciłam
ze szpitala. Przyjdziesz do mnie? Tęsknię za Tobą :*
Wysłałam
i czekałam na odpowiedź. Chłopak odpisał, że może być po
południu. Cieszyłam się, że nie szukał wymówki jak zawsze.
-
Tatuś przyjdzie - szepnęłam całując dziecko.
Skierowałam
się do kuchni i patrzyłam jak Lena wypakowuje słodycze, których
znowu było mnóstwo.
-
Dlaczego go nie położysz? - usłyszałam.
-
Nie mogę go nosić?
-
Przyzwyczaisz go - moja mama jak zwykle zasypywała mnie swoimi
mądrościami.
-
Michał dzisiaj przyjdzie - zmieniłam temat.
-
To dobrze - kobieta posłała mi uśmiech. - Wybierzecie imię?
-
Nie wiem.
Nie
mogłam doczekać się wizyty chłopaka. Odłożyłam dziecko do
łóżeczka i usiadłam przy biurku. Po siedemnastej usłyszałam
dzwonek do drzwi. Ucieszyłam się widząc Michała, który przytulił
mnie. Jednak w nim nie było ani jednej iskierki radości. Wręcz
przeciwnie - był jakiś oschły. Pociągnęłam go do pokoju mówiąc,
że mam niespodziankę. Moja mama miała minę, która mogłaby
zabijać. Ona nigdy nie lubiła Michała.
-
Co to tu robi?! - zapytał agresywnie widząc łóżeczko, w którym
leżał nasz synek. - Miałaś go oddać!
-
Nie krzycz, bo zaraz go obudzisz!
-
Miałaś go oddać! - powtórzył patrząc na mnie ze wściekłością.
-
Kochanie, posłuchaj. Ja…
-
Nie mów tak do mnie, Nicola. Powinienem powiedzieć ci to już
dawno. Ja.. ja cię nie kocham. Jestem z Emilą od trzech miesięcy.
-
Co?! Mówiłeś, że…
-
Mówiłem, ale… to samo tak wyszło. Nie rób scen, okey?
-
Ty się słyszysz?! My mamy dziecko!
Przez
mój podniesiony głos noworodek obudził się. Spojrzałam na niego
i w duchu błagałam, by się uspokoił.
-
Ty masz, Nicola. Sorry.
-
Michał, ja cię kocham - szepnęłam błagalnie.
-
Sorry - rzucił i odwrócił się w stronę wyjścia z pokoju.
-
Sorry?! Tylko tyle?! Jesteś sukinsynem! - krzyknęłam, gdy ten już
przestąpił próg mojego pokoju.
Po
chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Moja mama
bez słowa przytuliła mnie, gdy wybuchnęłam płaczem. Po kilku
sekundach wzięła na ręce dziecko, które znów darło się
wniebogłosy. Skierowałam się do łazienki i zamknęłam drzwi na
klucz. Płakałam zakrywając uszy rękoma, by nie słyszeć płaczu
dziecka. Po chwili usłyszałam pukanie.
-
Nicola, możesz wyjść? - zapytała Lena.
-
Idź stąd!
-
Ale ja muszę siku!
-
Nie trzeba było tyle pić!
-
Mamo!
Po
chwili to moja rodzicielka namawiała mnie do wyjścia. Ona zachowała
stoicki spokój i pocieszała mnie, że mam się nie przejmować
Michałem, bo on jest zwykłym dupkiem. Otworzyłam drzwi i wpadłam
na mamę, która przytulała dziecko. Widząc je znowu się
rozpłakałam i prędko skierowałam do pokoju. Rzuciłam się na
łóżku wybuchając głośniejszym płaczem.
-
Nie płacz, skarbie - szepnęłam kobieta przytulając mnie. - On nie
jest tego wart. Jeszcze będzie żałował. Masz wspaniałego synka.
Nie możesz przejmować się tym nieodpowiedzialnym dupkiem. Musimy
wybrać jakieś imię dla małego. Muszę dokończyć sprawy prawne.
-
Mamo, on ma inną! - powiedziałam olewając jej monolog. - On mnie
zdradzał! To wszystko było prawdą!
-
Kochanie, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Prześpij się, tak?
Obudzę cię na obiad.
Pocałowała
mnie i nakryła kołdrą. Skuliłam się i usnęłam z mokrymi
policzkami. Obudziłam się słysząc płacz. Moja rodzicielka stała
przy komodzie i przewijała płaczącego noworodka.
-
Ucisz go - jęknęłam nakrywając głowę poduszką.
Po
chwili dziecko było obok mnie. Spojrzałam na chłopca, który nie
spał i ciągle pojękiwał odwracając twarz we wszystkie strony
jakby czegoś szukał.
-
Nakarm go, proszę - usłyszałam.
-
Nie, mamo. Zrób mu mleko w butelce.
-
Nicola, przecież już to robiłaś. Proszę cię.
-
To boli, mamo!
Kobieta
spojrzała na mnie błagalnie i położyła mi chłopca na kolanach
kiedy westchnęłam. Rozpięłam bluzkę po czym znowu na nią
spojrzałam i czekałam kiedy wyjdzie z pokoju. Rozszyfrowanie mojej
miny zajęło jej około pół minuty po czym uśmiechnęła się i
zostawiła nas samych. Podczas karmienia znowu czułam ból piersi i
obiecałam sobie, że więcej tego nie zrobię. W końcu chłopiec
najadł się i mogłam zapiąć koszulę. Podniosłam go i
skierowałam się do salonu. Z kuchni unosił się zapach obiadu, a
ja czułam jak ściska mnie z głodu. Usiadłam przy stole, który
nakrywała moja mama. Po chwili postawiła przede mną talerz i
wzięła chłopca, który spał. Chwyciłam widelec i wbiłam go w
mięso leżące po prawej stronie mojego naczynia. Lena opowiadała o
planowanym wyjściu do kina wraz z całą klasą, a mama zastanawiała
się co jeszcze musi załatwić w związku z dzieckiem
i mną. Sąd rodzinny w trybie natychmiastowym wydał zgodę na to
żeby moja mama opiekowała się nim do mojej pełnoletności. Byłam
naprawdę zdziwiona, bo z tego co czytałam w internecie to trwa to
nieco dłużej. Jednak nie chciałam drążyć tematu.
-----
Ojej, już prawie 1500 B)
I tak, wiem, że są głupie błędy, ale pisałam to bardzo dawno i nie chce mi się teraz poprawiać. Poprawię się, obiecuję! :3